Posty

Wyświetlanie postów z 2016

wodociąg

W tamtym roku okazało się, że po zakręceniu wody zasuwa przepuszcza. Zgłosiłem to do ZGK ponieważ nie wiedziałem czy mi nie rozsadzi wody ( stan SSO i na zimę wodę zakręcam ) . Panowie przyjechali i założyli drugą zasuwę, niestety już na mojej działce( poprzednia była po drugiej stronie ulicy). Wcześniejsza miała pół roku czasu, była przykryta taką studzienką która byłą obmurowana. Tą co założyli już tak ładnie nie zrobili. Zostawili studzienkę położoną na tym pręcie co się zakręca wodę. Studzienka jak na foto i pręt pod klucz tak jak niżej Byłem kilkanaście razy w gospodarce, pisałem pismo i nic. Aby mi chociaż dali takie płyty i sam obsadzę. Nie maja, bo nikt nie sprzedaje a im się nie opłaca wylewać. Teraz jak robią przyłącza to stawiają tylko studzienkę żeliwną i tyle. Mówiłem, że to się zapada, jest w ziemi i ten drut od zakręcania już się przekrzywił , mówili , że to nie przeszkadza. Musisz sam intuicyjnie podejść do zagadnienia, aby to wyglądało przyzwoicie.Ciekawe czy wysyłają

działka

2 lata temu kupiłam całoroczny dom na terenie działek rekreacyjnych. Teren znajduję się w pobliżu wodociągu północnego i w czasach jego budowy wybudowano "letni" wodociąg dla działkowiczów. Nie mam żadnych dokumentów, niestety moja wiedza opiera sie na wspomnienach właścicieli. W teorii wodociąg jest nasz ( stowarzyszenie działek i ja) i my za niego odpowiadamy, dlatego też przy pierwszych mrozach prezes działek zakręca mi wodę do wiosny twierdząc, że obawia się pęknięcia rur i utraty dużej ilości wody, za którą będziemy musieli zapłacić (osobiście sie nie poczuwam do płacenia za wodę, bo ktoś zapomniał spuścić na zimę). Według mojej umowy z Przedsiębiorstwem woda jest dostarczana do nieruchomości, za stan wodociągu odpowiada Przedsiębiorstwo ale tylko do zaworu głównego - czyli tego wybudowanego zgodnie z prawem x lat temu. od zaworu głównego do nieruchomości wodociąg jest wspólny czyli niczyj. ja rozliczam się z podlicznika, a prezes podobno z licznika głównego - więc jak

debata

nie od dziś wiadomo, że najlepiej różne choroby rozpoznają Ci, którzy je sami przebyli. Niech Pani przejrzy np. komentarze pod dowolnym artykułem z dowolnego wydania elektronicznego Polityki. Niejaki Jacek, NH, np., chyba nigdy nie śpi i czyta nawet cenę detaliczną i numer ISBN. Aż dziw bierze, że jeszcze tu nic nie napisał. Kiedyś było takie powiedzenie, które po uaktualnieniu może brzmieć tak: dziadz rozpoznaje dziada, pasożyt pasożyta, itp., itd. Ja mam wrazenie, ze wypowiedz: „Gdy zatem minister Waszczykowski twierdzi, że pragnie leczyć Polskę z chorób takich jak wegetarianizm i jeżdżenie na rowerze (czytaj: odmiany nowoczesnego europejskiego stylu życia)” zostala troszke zmieniiona bo p. Waszczykowski powiedzial o „wegetarianach i rowerzystach”. To ostatnie kojarzy mi sie z popularnym polskim powiedzeniem „cykllisci”. Czy aby napewno mial on na mysli tych co jezdza na rowerach? nie zabijajcie nas-mówiąc o rowerzystach ,myślał o pedałach ,takie to cwane pisisko. Gościu stoi po stro